Aleksander Ścios Aleksander Ścios
429
BLOG

ODPOWIEDZIALNOŚĆ

Aleksander Ścios Aleksander Ścios Polityka Obserwuj notkę 139

 

Dokonanie wyboru prezydenta – reprezentanta narodu i najwyższego przedstawiciela państwa polskiego, jest aktem nierozerwalnie związanym z odpowiedzialnością. Każdy, kto 20 czerwca postawi znak na karcie wyborczej musi mieć pełną świadomość, że nie istnieją okoliczności, które byłyby w stanie zwolnić go od tego ciężaru. Z całą pewnością, nie są nimi: brak informacji o osobie kandydata lub brak dostępu do różnych źródeł wiedzy, nie usprawiedliwia poziom wykształcenia, pozycja społeczna lub materialna, stan wiedzy politycznej czy historycznej. Wszystkie konsekwencje wyboru obarczają wyłącznie tego, kto przystępuje do aktu wyborczego.

Takie są reguły demokracji, w której głos idioty i mędrca ma jednaką wagę.

Trzeba zatem wyraźnie powiedzieć, że ludzie, którzy 20 czerwca oddadzą głos na Bronisława Komorowskiego nie mogą odrzucić odpowiedzialności za swoją decyzję i muszą mieć świadomość konsekwencji, jakie ten wybór niesie dla Polski. 

Muszą zatem wiedzieć, jakie poglądy głosi ich faworyt i jaka była jego droga życiowa. Muszą znać tych, którzy go wspierają i za nim stoją. Muszą znać jego sprawy z przeszłości i plany na przyszłość.

Akceptując kandydata i oddając na niego głos utożsamiają się ze wszystkim, co z nim związane. Przyjmują go takim, jakim się im wydaje, ale też takim, jakim jest naprawdę. Biorą jego aktywa, ale także zostają obciążeni pasywami.

Niech nikt z tych ludzi nie próbuje kiedykolwiek i komukolwiek tłumaczyć, że nie wiedział na kogo głosuje, lub nie miał pełnej wiedzy o Bronisławie Komorowskim.

Niech nikt nie usprawiedliwia się milczeniem mediów, w sprawach dotyczących tego polityka, niech nie szuka winnych za ukrycie najważniejszych informacji i nie wyraża zdumienia, że o czymś nie wiedział. 

Niech nie próbuje przerzucać winy za swoją decyzję na dziennikarzy lub polityków.

Niech nie mówi, że głosował „za partią” lub „za programem”.

Nie wolno im, pod żadnym pozorem uciekać od odpowiedzialności za dokonany wybór i próbować uwolnić się od moralnego ciężaru tej decyzji.

Nie wolno im tłumaczyć, że nie wiedzieli o wieloletnich i zażyłych kontaktach Komorowskiego z szeregiem groźnych i szkodliwych dla Polski postaci: generałami po moskiewskich uczelniach, służącymi przez lata sowieckiemu okupantowi, z esbekami prześladującymi polskie społeczeństwo, z żołnierzami wojskowej bezpieki – kontynuatorami zbrodniczych organizacji sowieckich: Smiersz i Głównego Zarządu Informacji, z kursantami wrogich Polsce służb: GRU i KGB, z ludźmi oskarżanymi o rozliczne przestępstwa, z agentami wrogiego mocarstwa, z tajnymi współpracownikami komunistycznej policji.

Nie wolno im tłumaczyć, że nie znali żarliwego zaangażowania kandydata w obronę interesów Wojskowych Służb Informacyjnych – formacji powstałej na bazie Zarządu II Sztabu Generalnego LWP i Wojskowej Służby Wewnętrznej – bezpośredniej, formalnej i personalnej kontynuacji sowieckiego organu represji o nazwie Główny Zarząd Informacji.

Nie wolno im mówić, że nie wiedzieli, iż byli żołnierze tych służb – obwinieni o liczne przestępstwa, zaniedbania i indolencję, w sposób otwarty popierają prezydencką kandydaturę Bronisława Komorowskiego.

Nie wolno im mówić, że nie znali dziesiątek opinii tego kandydata, w których otwarcie przedstawiał stanowisko zgodne z interesem putinowskiej Rosji, że nie słyszeli wypowiedzi przedkładających sprawy obcego mocarstwa nad bezpieczeństwo polskich obywateli, że nie słyszeli słów pełnych pogardy i nienawiści wobec organów polskiego państwa i reprezentantów Polski.

Nie wolno im przekonywać, że nie mieli pojęcia o wielokrotnie formułowanym poparciu dla kandydatury Komorowskiego ze strony rosyjskich mediów, wyrażającym intencje władz Federacji Rosyjskiej, lub nie zrozumieli gestów kandydata podczas ostatniej wizyty w Moskwie

Niech nie próbują twierdzić, że nie wiedzieli o zachowaniu Komorowskiego po śmierci prezydenta Polski, gdy wbrew elementarnym zasadom polskiej tradycji, kultury politycznej i ludzkiej prawości zawłaszczał pomieszczenia Pałacu Prezydenckiego i prerogatywy ofiar smoleńskiej tragedii. 

Niech nie tłumaczą swojej decyzji wsparciem udzielonym kandydatowi przez samozwańcze, zniewolone „autorytety” – którym równie dobrze żyło się w haniebnych czasach PRL-u, jak będzie się żyło pod dominacją każdego, obcego mocarstwa. 

Niech nie próbują wyjaśniać, że wybrali „nowoczesność” i „zgodę” - oddając głos na zamierzchłe upiory i trybunów nienawiści.

Nie wolno im mówić, że zostali oszukani i zmanipulowani, choć sami pragnęli dobra lub mieli dobre intencje.

Nie wolno im przekonywać, że nie chcieli dla następnych pokoleń Polaków bagażu złowrogiej przeszłości i wasalnej, prorosyjskiej przyszłości.

Niech mają odwagę przyznać, że świadomie wybrali swój los.

I niech nie zabraknie im odwagi, gdy wygra Polska.

.................... Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo. ...............

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka