Tylko w tym kontekście zrozumiała staje się opinia wyrażona przez Komorowskiego, iż szczyt sojuszu był "wyjątkowo udany i dobrze przeprowadzony oraz zaowocował przyjęciem dokumentu absolutnie po myśli Polski". Który dokument miał Komorowski na myśli - nie wiadomo.
Wśród oficjalnych dokumentów opublikowanych na stronie NATO, a w szczególności w „Deklaracji Szczytu w Lizbonie” nie znalazłem żadnego, który uprawniałby do twierdzenia, iż Polska „uzyskała większe gwarancje bezpieczeństwa”, jak stwierdził dziś Donald Tusk. W „Deklaracji” próżno poszukiwać zapisu (o którym informują niektóre polskojęzyczne media) o szczególnym podkreśleniu znaczenia art. 5 Traktatu Waszyngtońskiego, który mówi o obronie terytorialnej i solidarności sojuszników na wypadek ataku.
W czym zatem grupa rządząca upatruje polskie gwarancje bezpieczeństwa?
Zwracam uwagę na ten ważne stwierdzenia zawarte w „Deklaracji”, ponieważ nie sposób dowiedzieć się o nich z mediów III RP. Warte są podkreślenia również dlatego, że świadczą o zwycięstwie racjonalnej i zgodnej z polskimi interesami polityce Prezydenta Lecha Kaczyńskiego – głównego inicjatora ustaleń w sprawie Gruzji, podczas szczytu z roku 2008.
Z wypowiedzi Bronisława Komorowskiego, opublikowanych na stronie prezydenckiej jasno wynika, że podstawową korzyścią osiągnięto podczas lizbońskiego szczytu ma być zapowiedź współpracy Rosja-NATO. „Sesja Rady NATO-Rosja, z udziałem rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, otworzyła nowe perspektywy współpracy, mimo że obie strony dzielą niektóre aspekty polityki międzynarodowej. Ujawniły się różne wrażliwości, ale dominował ton szukania możliwości pogłębionej współpracy” –perorował Komorowski. „Sojusz podkreślił chęć budowy systemu, który byłby w stanie współpracować z systemem rosyjskim. Ze strony rosyjskiej padły słowa, które świadczą o pełnym zrozumieniu dla takiego rozwiązania. Ze strony prezydenta Miedwiediewa została złożona bardzo ważna deklaracja, że Rosja zaakceptuje głębokość tej współpracy w zależności od propozycji sojuszu” –dodawał.
Nie sposób pozbyć się wrażenia, że wyłącznie ta kwestia zaprząta uwagę Komorowskiego, tym bardziej, że peany na cześć Miedwiediewa przeplatają się z zapewnieniami o „sukcesie całego sojuszu i Polski”. Na czym polegają te sukcesy – nie sposób jednak dociec. Można przypuszczać, że „zbliżenie” NATO-Rosja stanowi podstawową wartość, w której obecna władza upatruje korzyści ze szczytu. W tym przekonaniu utwierdza mnie szczególnie jedna z wypowiedzi Komorowskiego. W tekście „Prezydent zapowiada "serię dużych wydarzeń w polityce" zamieszczonym na stronie prezydenckiej możemy przeczytać:
My jesteśmy krajem na krawędzi systemu natowskiego i w sposób szczególny musimy o to zabiegać - dodał Bronisław Komorowski. Jego zdaniem, nie ma żadnej sprzeczności między dbałością o zwartość i sprawność sojuszu obronnego a otwarciem na zewnątrz i szukaniem partnerskich rozwiązań także z krajami spoza sojuszu.”
W sposób wprost zadziwiający koncepcja Komorowskiego jest w pełni zgodna z projektem tzw. "sektorowej obrony przeciwrakietowej" przedstawionym przez Dmitrija Miedwiediewa podczas sobotniego posiedzenia Rady NATO-Rosja w Lizbonie.
Zakłada ona roztoczenie przez Federację Rosyjską „parasola antyrakietowego” nad Europą. Relacjonujący tę koncepcję dziennik "Kommiersant" twierdzi, iż Miedwiediew zaproponował NATO zbudowanie takiego wspólnego systemu obrony przeciwrakietowej, w którym Rosja będzie chronić Europę przed ewentualnym zagrożeniem rakietowym w zamian za analogiczne zobowiązanie Zachodu.
Określenie „nasz sektor odpowiedzialności” wydaje się kluczowe do zrozumienia rosyjskiego projektu i zgodne z „otwarciem na zewnątrz”o którym mówił Komorowski. Podział zaproponowany przez Rosję odpowiada również twierdzeniu, iż „Polsce w sposób szczególny zależało na tym, aby sojusz nie zamieniał się w organizację bezpieczeństwa na całym świecie”.
Jeszcze wyraźniej pomysł rosyjski przedstawił Paweł Zołotariow - wicedyrektor Instytutu Stanów Zjednoczonych i Kanady Rosyjskiej Akademii Nauk na oficjalnej stronie „Głosu Rosji”.
„Chodzi o to, - orzekł Zołotariow - że każde państwo bądź przymierze posiada własne środki obrony przeciwrakietowej, czyli może odpowiadać za obronę określonej części przestrzeni powietrznej. Jeśli mówimy o torach rakiet balistycznych dalekiego zasięgu, to mamy na myśli przestrzeń kosmiczną, poprzez którą mogą przemieszczać się głowice bojowe. Czyli każdy ponosi odpowiedzialność za bezpieczeństwo na własnym terenie. Jest to chyba jedyny logiczny wariant, gdyż inne państwo, przypuśćmy Stany Zjednoczone, nie może ponosić odpowiedzialności za przestrzeń powietrzną nad Rosją, czyli zestrzelać w rosyjskiej przestrzeni powietrznej rakiet, których szczątki spadną na nasz teren. Musimy robić to sami. Natomiast współpraca będzie polegać właśnie na osiąganiu porozumień w sprawie organizacji wspólnych działań.” (podkr.moje)
W związku z ostatnimi wypowiedziami Bronisława Komorowskiego, zastanawiam się – czy ktoś ośmieli się zadać pytanie: jaką rolę obecny prezydent przewiduje dla „kraju na krawędzi systemu natowskiego”?
http://www.nato.int/cps/en/natolive/index.htm
http://www.nato.int/cps/en/SID-44400D35-42756559/natolive/official_texts_68828.htm?mode=pressrelease
Komentarze
Pokaż komentarze (101)